Assembly Gallery
Bazar Poznański
Paderewskiego 8
61-770 Poznań, Poland
Wernisaż:
18 sierpnia 2017
godz. 19:00
Dialog wewnętrzny – portret relacji polsko-niemieckich
Wystawa malarstwa Macieja Olekszego porusza skomplikowany i delikatny problem relacji polsko-niemieckich. Cykl obrazów dominuje szereg przedstawień twarzy i spojrzeń jednostek, których tożsamość ukształtowała się na pograniczu dwóch narodowości, tam, gdzie polskość i niemieckość przylegają do siebie, albo przenikają się wzajemnie, kiedy granica została zniesiona bądź naruszona.
W swoich pracach Olekszy niejednokrotnie oddaje głos Niemcowi. Szczególnie silnie wybrzmiewa ten należący do Ekkeharta Panka, syna polskich imigrantów, z którym artysta prowadził także korespondencję:
23.11.2016
My personal opinion about Poland: Poland is a country between Germany and Russia, this can be a Black Card or a Joker! Only few Polish people want to be the Joker, but many want to be victims.
28.11.2016
(…) yes, the memory about this time is very different in Poland and in Germany.
For the last 70 years Germany paid a lot to all their neighbors. And paid a lot to the surviving Jewish people. And the German accepted to be the aggressors for ever.
Na przestrzeni jednostkowego doświadczenia, siła oddziaływania niemieckiej postpamięci nie ustępuje postpamięci polskiej, a niemiecka tożsamość narodowa okazuje się w nie mniejszy sposób doświadczona. Zaskakujące, że dwie postawy uzupełniają się: nie musimy rywalizować z Niemcem o pozycję ofiary. W korespondencji artystów prowadzonej przez Olekszego równolegle z tworzeniem obrazów polaryzują się dwie stereotypowe i paralelnie kształtowane postawy agresora (złego Niemca) i wspomnianej ofiary (Polaka). I chociaż delikatność artystów nie pozwala im na generalizowanie, to jednak historia i osobiste doświadczenie każdego z nas nie pozwalają nam tych dwóch figur poddać w wątpliwość.
A jednak, o czym często zapominamy, nie byliśmy świadkami wydarzeń. To, co kreuje nasze ustosunkowanie się do doświadczenia traumy obozów i wojny, to nic innego jak szereg obrazów, z każdym pokoleniem coraz silniej mitologizowanych. Postpamięć w rozumieniu Marianne Hirsch, która ten termin zaproponowała, wiąże się z silną emocją i nierzadko zafałszowanym wyobrażeniem. Ekkehart zwierza się Olekszemu ze swoich obserwacji nie bez pewnej goryczy. Podział ról jest dla niego o tyle oczywisty, co nieaktualny i wręcz niesprawiedliwy. Jak długo jeszcze Niemiec będzie musiał szukać przebaczenia w oczach swojego sąsiada i świata? Zarówno my jak i Niemcy zawzięcie uprawiamy mitologizację coraz trudniejszych do uzasadnienia postaw. Ich zbyt łatwe adaptowanie nie tylko blokuje możliwość niezbędnego do przejścia przez wydarzenie dialogu, ale także „neutralizuje”, odwołując się do myśli Rollanda Barthes’a, historię i w nieskończoność oddala nas od jej faktów.
Polacy chętnie obierają strategię ofiary – i nie powinniśmy się w żaden sposób obruszać na tego typu stwierdzenia, gładko zresztą podtrzymujące ciągle bliski ich sercu mesjanizm – co pozwala im wypierać wszystko to, co dotkliwie idzie na przekór schematom. W szkołach uczą, że antysemityzm był zły i w konsekwencji kojarzymy go par excellence z nazizmem, w końcu z Niemcem. Nie rozmawiamy o tym, jak silne były nurty antysemickie na gruncie polskim, o wydarzeniach takich jak pogrom kielecki (1946, a więc już po wojnie), w czasie którego to Polacy mordowali Żydów, ani o antysemickich powojennych manifestacjach, które wciąż jeszcze w naszym (sic!) kraju się zdarzały. O tym, garstki ocalałych (z 3 milionów Żydów polskiego pochodzenia) po Shoah nie przyjmowaliśmy z otwartymi ramionami. Dużo przyjemniej widzieć siebie jako ofiarę i wybawiciela słabszego, jako tego, kto udzielał schronienia, pomagał, wspierał. Oczywiście, takich też nie brakowało. Warto jednak zdać sobie sprawę ze złożoności problemu, który dotknął nie pojedynczego narodu, ale ludzkości jako takiej, który wielcy myśliciele XX wieku traktują jako punkt zwrotny i upadek nie niemieckości, polskości czy narodu żydowskiego, ale humanizmu w ogóle. Który każe zastanawiać się, kim jest człowiek i jak daleko może się posunąć. W 1971 roku Zimbardo przeprowadził na przestrzeni więzienia i rządzących nim praw słynny eksperyment. Już po sześciu dniach eksperyment został przerwany ze względu na brutalny charakter, jaki obrał: osoby, które wcześniej nie przejawiały sadystycznych upodobań zaczęły zbyt gorliwie realizować się w rolach oprawców. Od dawna nie mamy złudzeń co do charakteru zakorzenionych w ludzkiej naturze skłonności.
Człowiek wrzucony w wir historii zdaje się dążyć do szybkiego dookreślenia siebie i świata, do przybrania odpowiedniej postawy, pozy, z której uczyni bezpieczną przestrzeń. Tkwiący w nas strach w perspektywie przymusu obrania odpowiedniego stanowiska przechodzi w panikę, hołduje impulsowi i neguje dialog. Już Hannah Arendt, poświęcając się zagadnieniu banalności zła, była ostro krytykowana za odcinanie się od biało-czarnych podziałów na ofiary i ich oprawców. W obecnym momencie naszych dziejów wydaje się jednak, że nic nie powinno stanąć na przeszkodzie refleksji i przejęciu kontroli nad tym, co bezmyślnie wchłaniamy i co nas kreuje. Obrazy Olekszego nie są niczym innym jak właśnie rozwinięciem polsko-niemieckiego dialogu, który rzeczywiście, w intymnej przestrzeni dwóch artystów, został podjęty. Portret (Fryderyk, Ekkehart Panek, Pan Panek…) byłby w tym wypadku czymś więcej, niż tylko pojedynczym uchwyceniem twarzy na płótnie. Olekszy przez pryzmat jednostki próbuje uchwycić zjawisko w skali makro, wykraczając tym samym poza subiektywność i demaskując ogólne rządzące polsko-niemieckimi relacjami struktury. Otwartość dialogu została przez niego zamanifestowana w dwóch kluczowych komunikatach: Don’t be so victim (Niemca do Polaka) oraz Don’t be so guilty (Polaka do Niemca). Czy jesteśmy w stanie dać sobie czas na weryfikację własnych postaw? Czy potrafimy zwrócić się w stronę naszego (niemieckiego) Innego i spojrzeć mu w twarz bez wyrzutu albo podejrzliwości? Być może wystawa Macieja Olekszego w galerii Assembly będzie do tego impulsem.
Anna Maria Bielak